CRUSHONYOU

Włącz się do świata BTS

  • Strona główna
  • Piosenki
  • O nas

"BTS to gatunek" - rozmowa o Map of the Soul:7 | CRUSHONYOU

20200229

"BTS to gatunek" - rozmowa o Map of the Soul:7 200222 | CRUSHONYOU

Międzynarodowe gwiazdy popu dyskutują nad procesem kreatywnym swojego najnowszego wydawnictwa i rzucają światło na rozrastającą się społeczność twórców w Korei Południowej. 

Międzynarodowe gwiazdy - BTS, są przyzwyczajeni do pobijania światowych rekordów. Robią to na okrągło. 

W 2018 roku septet był pierwszą koreańską grupą, która otrzymała Złoto od RIAA za remix Steve'a Aokiego do kawałka "Mic Drop," z 2017 roku w którym rapował również  Desiigner. Utwór, obecnie już Platyna, stał się pierwszym hitem grupy w Stanach i rozpoczął ciąg amerykańskich hitów i rekordów południowo-koreańskiego zespołu. Tego samego roku, grupa stała się pierwszymi koreańskimi artystami którzy zdobyli szczyt listy Billboard 200 z albumem Love Yourself: Tear. 

BTS wracają by zdominować ponownie listy z albumem Map Of The Soul: 7. Wydane zaledwie wczoraj (21. lutego), nowy album już jest najlepiej sprzedającym się albumem w tym roku na świecie. Kolejny dzień, kolejny rekord w karierze BTS. 

Map Of The Soul: 7, czyli czwarty pełny album BTS jest kolejnym odcinkiem trwającej serii Map Of The Soul. Podejmuje na nowo wątek EPki z 2019, Map Of The Soul: Persona. Oprócz piosenek z poprzedniego albumu, Map Of The Soul: 7 rozszerzony jest o motywy i tematy z ogólnej serii, włącznie z konceptami persony, cienia i ego.

"[Map Of The Soul: 7] jest kontynuacją poprzedniego albumu zatytułowanego Persona" powiedział RM Akademii Muzycznej. "Tym razem zawarliśmy dwa kolejne motywy: cienia i ego i stworzyliśmy album - 7. Różnica jest w personie, czyli takie masce społecznej przed dobrymi rzeczami, które mamy, jak centrum uwagi. Tym razem na albumie opowiadaliśmy o prawdziwych odcieniach i cieniach, które trzymaliśmy w środku jak i również  wielki manifest, który dopuściliśmy do siebie: wszelakie cienie jako nasze przeznaczenie, a my będziemy iść naprzód."  

Pod względem dźwięków, Map Of The Soul: 7 sięga po kilka gatunków i brzmień. W utwór otwierającym album, "Intro: Persona" RM rapuje do  gitarowego, władczego hip-hopowego bitu, natomiast "Interlude: Shadow," solowy utwór Sugi to nastrojowa popowa ballada, która przemienia się w industrialnego potwora rapu.

Map Of The Soul: 7 raz na zawsze uwalnia grupę z ram gatunkowych

"Uważam, że obecnie coraz mniej istotne jest rozróżniania muzyki na gatunki," mówi Suga. 

"Naszym gatunkiem jest BTS. To jest gatunek, który chcemy wykonywać i muzyka, jakiej pragniemy. Nowy gatunek," dodają Jungkook, V i J-Hope.

W dzień wydania albumu, Akademia Muzyczna dorwała BTS  wszystkich siedmiu członków w Park Hyatt New York w środkowym Manhattanie, aby przedyskutować proces kreatywny i głębsze znaczenie albumu Map Of The Soul: 7, listę wymarzonych gwiazd do współpracy  i wzrastającą obecność artystów z ich ojczyzny.

Wywiad został edytowany dla jasności i zwięzłości. Tłumacz tłumaczył wszystkie odpowiedzi BTS, z wyjątkiem RM'a. 

Możecie opowiedzieć o procesie tworzenia Map Of The Soul: 7? Czym różni się od waszych pozostałych albumów? 

Suga: Zajął nam trochę dłużej i jest pierwszym pełnym albumem od pewnego czasu.  tworzenie albumu to nie tylko tworzenie muzyki. Mamy piosenki, choreografię i wiele innych elementów, które ida w parze, dlatego zajmuje to tyle czasu. Gdy już zaczęliśmy prace, zaczeła się rozkręcać i było zabawnie. 

Album zawiera solowe utwory, które podkreślają cechy każdego z was. Jak album odzwierciedla każdego członka grupy? A jak odzwierciedla BTS jako grupę? 

Jungkook: Myślę, że z osobna, naprawdę zawiera nasze pomysły, to co chcieliśmy przekazać poprzez muzykę i to właśnie wnieśliśmy do niego.

RM: Dla nas jako grupy jest wielkim oświadczeniem lub manifestem, że zaakceptowaliśmy nasze cienie i ego w tym samym czasie co część naszego przeznaczenia. Więc to jest tak, że będziesz szedł dalej i możesz nieść ból, a my będziemy kontynuować. 

Map Of The Soul: 7 odzwierciedla siedem lat od czasu debiutu BTS w 2013 roku. Co było największą lekcją życiową i lekcją w karierze do tej pory? 

Jin: Dzięki tym tutaj chłopakom, nauczyłem się coś więcej na temat muzyki. Kiedy zaczynałem, nie wiedziałam zbyt wiele na jej temat, ale nauczyłem się jak pisać piosenki i tworzyć melodie. Właśnie to wyniosłem z tych siedmiu lat, dzięki nim. 

Jungkook: Myślę, że nauczyłem się tego jak bardzo cenna i ważna jest dla mnie muzyka. Nagrywanie muzyki na ten album, praca nad nią  - cały ten proces, był da mnie pełen zabawy i znaczenia ponieważ, jak już wspomniałem, odkryłem jak ważna jest dla mnie muzyka. 

Nowy album zawiera współprace z Halsey i Sią. Z jakimi innymi artystami chcielibyście współpracować?

Wszyscy (głośno krzycząc): Ariana, Travis, Taylor, Beyoncé, Billie Eilish, Post Malone, "Big" Nas, Lil Nas X!

RM: Dajcie cynk naszej wytwórni. 

Wasza muzyka sięga do wielu gatunków, od rapu po pop. Są jakieś inne gatunki czy brzmienia, które chcieliśmy w przyszłości odkryć? 

Suga: Uważam, że obecnie coraz mniej istotne jest rozróżniania muzyki na gatunki. 

Jungkook, V, J-Hope: Naszym gatunkiem jest BTS. To jest gatunek, który chcemy wykonywać i muzyka, jakiej pragniemy. Nowy gatunek

Map Of The Soul: 7 jest kontynuacją Map Of The Soul: Persona. W jaki sposób są one powiązane? A czym się różnią? 

RM: Jak wspomniano, [Map Of The Soul: 7] jest kontynuacją poprzedniego albumu zatytułowanego Persona. Tym razem zawarliśmy dwa kolejne motywy: cienia i ego i stworzyliśmy album - 7. Różnica jest w personie, czyli takie masce społecznej przed dobrymi rzeczami, które mamy, jak centrum uwagi. Tym razem na albumie opowiadaliśmy o prawdziwych odcieniach i cieniach, które trzymaliśmy w środku jak i również  wielki manifest, który dopuściliśmy do siebie: wszelakie cienie jako nasze przeznaczenie, a my będziemy iść naprzód. Połączyliśmy wszystkie 3 motywy i wyszła seria. 

K-pop rozprzestrzenił się na całym świecie w ciągu ostatnich kilku lat. Gdzie z tego miejsca zmierza K-pop? Co chcielibyście, aby wydarzyło się w tej społeczności? 

Suga: Jak wspomniałem, pozycja K-popu naprawdę rozwinęła się na świecie. Ale bardziej niż dostrzeżenie gatunku, czy wzrost K-popu jako gatunku, chciałbym, aby więcej koreańskich artystów zostało zauważonych na całym świecie. Myślę, że jest wielu utalentowanych artystów z Korei i to wspaniałe, gdy tak mały kraj i tak wielu utalentownych ludzi wychodzi poza jego granice. To chciałbym zobaczyć.

Jak już mówimy o utalentowanych artystach, jak się czuliście, gdy Parasite zdobył tak wiele nagród na tegorocznych Oscarach?

RM: Poczuliśmy się jakbyśmy wygrali Grammy. Parasite to świetny film, również obejrzałem w kinie. I tak jak powiedział Suga, my wiemy, że w Korei jest wiele utalentowanych osób, również poza K-popem czy kinem koreańskim, czy czym innym. Wyróżnienie Parasite jest też naszym wyróżnieniem. Cieszymy się. 

źródło: https://www.grammy.com/grammys/news/bts-talk-new-album-map-soul-7-genre-bts
PL trans: Gabi @ CRUSHONYOU
Czytaj więcej »

Tłumaczenie 화양연화 The Notes (MOTS: 7) | CRUSHONYOU

20200226


Notki ułożone są w kolejności chronologicznej a także od najstarszego do najmłodszego członka zespołu. Poniżej znajdziecie wszystkie notki dołączone do albumu - zrezygnowałam z podziału na konkretne wersje albumów ze względu na to, że większość notek była powielana.

Ostrzeżenia: przemoc, śmierć, wypadek 

Miłej lektury!

Seokjin. 1 lutego 22 roku

Wydano ogłoszenie, że samolot będzie niedługo lądował. Za oknem nie było widać nic poza puszystymi chmurami. Zacząłem wracać wspomnieniami do czasu spędzonego w LA. Było miło ze względu na plażę, ale poza tym, nic nie zapadło mi w pamięć. Samolot wykonał duży skręt i na horyzoncie pojawiło się miasto. 

Powrót do Songju był nagłą decyzją.
– Wracaj. – przez telefon powiedział do mnie ojciec. Oczywiście był ku temu powód. Mój ojciec nie był osobą, która działa bez żadnego powodu. Ale nie powiedział mi dlaczego mam wracać. Ja też specjalnie nie dociekałem, bo dowiem się wszystkiego na miejscu. Chwila– być może powrót do Songju wcale nie był tak niespodziewany. Być może wszystko było już zaplanowane i tylko ja o tym nie wiedziałem. 
– To nasz dom? – usłyszałem głos dziecka siedzącego przede mną. Wyjrzałem przez okno. 
– Nie, nasz dom jest za tą rzeką. – odpowiedział prawdopodobnie jego tata. 

Dom. Powtórzyłem to słowo w swoich myślach. Ani trochę nie czułem, że wracam do domu. Ale to też nie oznaczało, że w LA czułem się jak w domu. LA i Songju. Obydwa miejsca były moim miejscem zamieszkania, ale nie moim domem.

Seokjin. 11 kwietnia 22 roku 

Znowu obudziłem się skąpany w promieniach słońca. Obraz płomieni w środku kontenera i martwego ciała Namjoona wciąż tkwił w mojej głowie. Kolejna porażka. Podniosłem ramiona, żeby zakryć oczy i pogrążyłem się w myślach. W jaki jeszcze sposób mogę uratować Namjoona? Powoli wróciłem myślami do wydarzeń z 30 września. Nie poczułem niczego szczególnego, nie bałem się ani nie czułem presji czasu. 

Od czasu wypadku, który wydarzył się w miasteczku kontenerów, zdążyłem już wielokrotnie powtórzyć pętle czasu. Ale wciąż nie miałem pojęcia, dlaczego w nich tkwiłem. Ani co  muszę zrobić, żeby wszystko naprawić. Co więcej, nie byłem nawet w stanie dowiedzieć się czym tak naprawdę była Mapa duszy, rzekoma wskazówka, która miała to wszystko zakończyć. Mapa duszy. Usłyszałem o niej pierwszy raz, mając na koncie już wiele porażek. 

– Znajdź mapę duszy. Ona położy kres temu wszystkiemu.
–  Mapa duszy? Czym to, do licha, jest? – naciskałem, ale nie dostałem odpowiedzi. Pozostały jednak słowa: Wskazówka posiada swoją cenę. 

Zobaczyłem w oddali stację paliw, na której pracował Namjoon. Wrzuciłem kierunkowskaz i zmieniłem pas. W głowie miałem tylko jedno - powstrzymać wydarzenia z 30 września i zakończyć pętlę czasu. Zmierzałem tylko do tego celu. Nawet jeśli po drodze pojawiłby się problem, albo jeśli komuś stałaby się krzywda lub zostałby porzucony. Nic nie mogłem na to poradzić. Jeśli bym się ociągał albo pozwoliłbym tym rzeczom mnie przytłoczyć to nie osiągnąłbym mojego celu. Ważniejsza od ocalenia każdego była moja ucieczka i wyjście z tego żywym. Właśnie taką lekcję dała mi nieustanie powtarzająca się pętla czasu.

Seokjin. 3 sierpnia 22 roku

Nagle ożyły wszystkie sceny uwiecznione na zdjęciach, które leżały na podłodze. Jungkook odwrócił się, by na mnie spojrzeć. Tak, jakby usłyszał śmiech Hoseoka i Jimina. W następnym momencie słyszałem pianino Yoongiego. Namjoon i Taehyung śmiali się, biegając na plaży. Wszystkie te chwile wróciły do życia i unosząc się w powietrzu, odtwarzały się niczym film. Leciała muzyka, a w ciepłych promieniach słońca wybuchał śmiech. Chwile nachodziły na siebie, a gdy odtwarzał się film po filmie to poczułem, że uwolniło się we mnie coś, czego nie potrafiłem zdefiniować i przez żyły ogarnęło całe moje ciało. Tak, jakby w mojej głowie podniosła się jakaś tama i zaczęły zalewać mnie wspomnienia. Wirowały w tak niekontrolowany sposób, że nie mogłem dojść do zmysłów. Cały pokój skrzył się wspomnieniami. Wirowały wspomnienia smutku, tęsknoty, bólu i zabawy. Patrząc na nie, poczułem coś nieprawdopodobnego. Jak mogłem zapomnieć o tych wszystkich chwilach? I właśnie w tym momencie spostrzegłem, że coś mieni się w mojej kieszeni.

Yoongi. 25 lipca 15 roku

– Yoongi-ah!
Usiadłem przed pianinem, gdy tylko wszedłem do salonu. Nawet nie miałem czasu, by otrzeć pot. Wytarłem swoje lepkie ręce o koszulkę. Mama otworzyła zeszyt do nut. Nie potrafiłem wziąć się w garść. Zacząłem mrugać. Ostatnią godzinę spędziłem biegając w palącym słońcu. Serce waliło mi tak mocno, że nie słyszałem własnego oddechu. Pot spływał mi po karku przez co moje plecy były całe mokre. Trzęsły mi się ręce. 
– Min Yoongi. Nie umiesz nawet jeszcze porządnie grać Chopina, a już się bierzesz za komponowanie? – mama wskazała na nuty. Co przed chwilą zagrałem? Nie potrafiłem sobie przypomnieć. 
– Jeszcze raz, od początku. – powiedziała niskim głosem. Ponownie. Znowu. I jeszcze raz. Ciągle grałem tę samą stronę. Moje ciało było wciąż rozgrzane a pot spływał mi po plecach. Miałem pustkę w głowie i myślałem, że zaraz zwymiotuję. Może to właśnie dlatego. Ignorowałem nuty, ignorowałem mamę i grałem tak jak dyktowały mi buzujące we mnie emocje. Mama złapała mnie za ręce i zdjęła je z klawiszy.
– To nie są właściwe emocje! – krzyknęła.
– Błagam, przestań! – odkrzyknąłem, wstając z siedzenia. Mama spojrzała na mnie, zamierając w bezruchu. – Błagam. Naprawdę, przestań, proszę. – krzyczałem wszystko, co ślina przyniosła mi na język. Miotałem się w miejscu i rwałem sobie włosy z głowy. W końcu złapałem trofeum mamy i rzuciłem nim  w pianino. Jeden z klawiszy oderwał się i drasnął mój policzek.

Yoongi. 13 czerwca 22 roku

Myślałem o słowach Jungkooka. 

To dlatego, że lubię twoją muzykę.. To dlatego, że wzrusza mnie twoja gra na pianinie. Tak. Chciałem umrzeć kilka razy dziennie, ale gdy słyszę dźwięk twojego pianina to chce mi się żyć. Dlatego ci to mówię. Właśnie dlatego. Chcę przez to powiedzieć, że twoja muzyka jest moim sercem. 

Pijany i rozłożony na podłodze, myślałem o wyrazie twarzy Jungkooka, gdy ten się powtarzał.

Yoongi. 2 sierpnia 22 roku

Położyłem się po tym jak wysłałem pliki z muzyką do Seokjin hyunga. Kiedy przeglądałem nuty, które zabrałem ze szkolnego schowka, zobaczyłem zapisane na marginesie słowa: Kiedy jesteśmy razem, możemy się śmiać. To nie było moje pismo. Wtedy przypomniałem sobie coś, co niedawno się wydarzyło. To był wyjątkowo mglisty dzień. Jakimś cudem, szedłem razem z Seokjin hyungiem przez boisko. Obaj czuliśmy się ze sobą nieswojo. Włożyłem rękę do kieszeni i specjalnie zwolniłem krok. Miałem nadzieję, że hyung sobie pójdzie, ale tego nie zrobił. Zamiast tego próbował zacząć rozmowę, ale za każdym razem, kiedy to robił, było coraz bardziej niezręcznie. Zanim zdałem sobie z tego sprawę, zapytałem: 
– Hyung kiedy ostatnio szczerze się śmiałeś? – nie odpowiedział a ja już więcej nie pytałem. 
Kiedy jesteśmy razem, możemy się śmiać. W pewien sposób te słowa wydawały się być odpowiedzią na moje pytanie. Nie miałem żadnej pewności, że to hyung je napisał. Nawet jej nie potrzebowałem. Melodia zapisana w nutach była infantylna. To było zaledwie 2 lata temu, ale moja muzyka była wtedy niedopracowana i pełna przemocy. Nie była płynna ani piękna. Kiedy myślałem o liceum, myślałem tylko o szwendaniu się po pijaku, ale to nie było tak, że każdy dzień tak wyglądał. Całą noc dopracowywałem melodię z tamtych lat. Nazwałem ją: Kiedy jesteśmy razem, możemy się śmiać.

Namjoon. 21 maja 15 roku

Ostrożnie zakradłem się do frontowych drzwi. Chwyciłem mocno za klamkę i ostrożnie się rozejrzałem, szukając oznak, że coś jest nie tak.   Nic nie słyszałem. Podniosłem głowę i rozejrzałem się dookoła, ale w domu panowała ciemność. Postawiłem kolejny krok w głąb domu. 
– Mamo. – zawołałem, ale nikt nie odpowiedział. Próbowałem zapalić światło, ale najpierw znów rozejrzałem się dookoła. Było już po dziewiątej wieczorem i nie było możliwym, żeby nikogo nie było w domu. 
– Mamo. – zawołałem ponownie, ale odpowiedziała tylko cisza.
Wróciłem do domu później niż zwykle. Zazwyczaj zaraz po szkole musiałem pomagać mamie, ale choć raz chciałem spędzić czas z przyjaciółmi. Dlatego spóźniłem się bez wcześniejszego uprzedzenia. Jednak w domu nikogo nie było. Poczułem na sobie dziwną falę zimna, więc objąłem dłońmi ramiona i tak tkwiłem w ciemnym salonie. 

Nagle odezwał się telefon. Przeszedł mnie dreszcz. Telefon wciąż dzwonił, ale miałem dziwne przeczucie, że nie powinienem go odbierać. Ogarniające uczucie niepokoju, że kiedy to zrobię, wszystko się zmieni, a ja nie wrócę do siebie, takiego jakim jestem teraz. Telefon jednak wciąż dzwonił, a ja mimowolnie podszedłem do niego i podniosłem słuchawkę. 

Namjoon. 18 lipca 22 roku

Spojrzałem na budynek. Tu i tam paliły się światła. Może dlatego, że było to w centrum, a w pobliżu wiele szyldów biur księgowych i kancelarii. A na ostatnim, piątym piętrze, świeciły się wszystkie światła. Przez kilka ostatnich tygodni Taehyung i ja rozglądaliśmy się po Songju z najwyższych budynków w mieście. Nie wiedzieliśmy dokładnie, czego tak naprawdę szukamy. Jedynym tropem był sen Taehyunga. Może kawy w puszce i czterolistnej koniczyny, które widział we śnie. Przez te dwie rzeczy chodziliśmy po budynkach całymi nocami. Kilka dni padało. Na początku braliśmy parasolki i eksplorowaliśmy budynki, ale ostatnio o to nie dbaliśmy, wystawiając się na deszcz. Z tego powodu wdaliśmy się w kilka kłótni. Pewnego razu zostaliśmy wygonieni z budynku, bo byliśmy cali przemoczeni i wzięto nas za chuliganów. Powszechne było zamykanie na klucz żelaznych drzwi, prowadzących na dachy, a z poziomu klatki schodowej nie dało się nic zobaczyć. 
Znowu spojrzałem na budynek. Pomyślałem sobie, czy to będzie wreszcie tym, czego szukamy? Na drzwiach widniało znajome nazwisko. Biura Radnego Kim Changjoona.
– Kto to? – zapytał Taehyung. 
– Nie wiesz? – spojrzałem na niego. Patrzył na mnie niewinnym wzrokiem, nie wiedząc, o kogo chodzi. Ostatnio nie miałem na niego słów. Były takie rzeczy, których ciężko było nie wiedzieć, ale Taehyung naprawdę nie miał o nich pojęcia. Patrzył bez wahania na rzeczy, na które ja sam bałem się spojrzeć. I zawzięcie wyciągał do kogoś dłoń, gdy nie robił tego nikt inny. 
– To ojciec Seokjina. – odpowiedziałem.

Namjoon. 25 sierpnia 22 roku

Osunąłem się na podłogę kontenera. Jego metalowe wnętrze biło takim żarem, że mogłem ledwie otworzyć oczy. Rozejrzałem się, marszcząc twarz. Minęło tylko 10 minut odkąd powiedziałem mu, żeby poczekał aż przyniosę ramen. Usłyszałem czyjś kaszel, i odwracając się, zobaczyłem kucającego w środku Woochanga. Oblałem koc wodą i owinąłem nim jego ciało. 
–  Woochang, musimy przez nie wyskoczyć.  Dasz radę, prawda? - zapytałem, wskazując na okno. Za drzwiami buchał szkarłatny ogień. Złapałem mocno dłoń Woochanga. 
– Biegniemy na trzy. Raz, dwa… –  Nagle coś spadło za drzwiami. Wyglądało na to, że materiały leżące obok kontenera zapadły się przez ogień. Iskry wirowały wśród kurzu. Zaskoczeni, cofnęliśmy się. W ułamku sekundy wyjście zostało zablokowane.

Hoseok. 30 sierpnia 9 roku 

Wstałem, przecierając oczy. Hyungowie dawali znaki, jakby chcieli, żebym po cichu za nimi szedł. Chciałem jeszcze trochę pospać, ale zrobiłem to, co chcieli. Ostrożnie wyszliśmy z pokoju i przeszliśmy przez korytarz. Otaczała mnie ciemność. Zastanawiałem się, która jest godzina, ale nie miałem pojęcia o niczym innym niż o tym, że już dawno powinien spać. Weszliśmy po schodach i otworzyliśmy stalowe drzwi, prowadzące na dach. Wraz z hyungami zatrzymaliśmy się zaskoczeni dźwiękiem, jakie wydały te drzwi. Rozejrzeliśmy się dookoła. 
Usiedliśmy na dachu. 
– Czemu tu przyszliśmy? 
– Jung Hoseok, poczekaj chwilę. – odpowiedział na moje pytanie najstarszy hyung.  Dokładnie w tym momencie usłyszałem eksplozję, po czym północna część nieba się rozświetliła. Zaskoczony skuliłem się i zamknąłem oczy. Poczułem zapach spalenizny. 
– Wow! – ktoś krzyknął, a najstarszy hyung kazał im się uciszyć. Mrużąc oczy, spojrzałem ostrożnie na niebo. Usłyszałem kolejny wybuch, a na całym niebie pojawiły się gwiazdy. 
– To nie są gwiazdy tylko fajerwerki. – powiedział mi hyung. Kwitnącym kwiatom na niebie nie było końca. Położyłem się na dachu i patrzyłem na gwiazdy, ognie i kwiaty wybuchające na niebie. 
– Jung Hoseok płacze! Płacze!
 Słyszałem jak hyungowie sobie ze mnie żartują. 
– Hej. – przetarłem oczy rękawem, ale wciąż napływały mi łzy.

Hoseok. 24 lipca 22 roku 

– Seokjin hyung, mógłbyś porozmawiać ze swoim tatą? Wiesz przecież, co znaczy dla mnie to miejsce. Sierociniec to mój dom. Jeśli go zlikwidują to wszystkie mieszkające w nim dzieciaki będą musiały zostać rozdzielone. Nawet jeśli muszą przebudować okolicę to mogą to zrobić bez włączania w to sierocińca. – rzuciłem, wchodząc do kontenera. 

Każdy spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie zmienił się tyko wyraz twarzy Seokjin hyunga. Nawet gdy mówiłem, będąc na skraju łez, on patrzył się na mnie tak, jak gdyby nic się nie stało. 
– Decyzja już zapadła. Nie mogę nic na to poradzić.
Każde słowo wolno do mnie docierało. Jego słowa postawiły między nami wyraźną granicę. Hyung należał do świata, który decyduje, a ja należałem do świata, którzy nie może nawet narzekać na te decyzje. Myślałem, że Seokjin hyung był moim przyjacielem, ale być może w prawdziwym świecie nie ma miejsca na naszą przyjaźń. 

Byłem na niego zły. Krzyczałem, pytając jak może taki być. I błagałem go o pomoc. Ale już wtedy wiedziałem, że to były tylko puste słowa, ale tak naprawdę nie mogłem zrobić. Moje słowa i złość nie były skierowane do niego, ale na mnie samego. Na mnie, który nie mógł nic zrobić. Na mnie, który był nikim.

Hoseok. 31 lipca 22 roku 

Moje pierwsze wrażenie o Hagok było podobne do pierwszego wrażenia o Songju, ale z tym wyjątkiem, że było żywsze. Wolnym krokiem szedłem za ludźmi, którzy wychodzili w pośpiechu ze stacji. Zazwyczaj nie chodziłem powoli, ale tym razem szedłem tak wolno, że niemal zakłócałem rytm ludzi, będących wokół mnie. Zachowywałem się jak ktoś, kto obrał sobie za cel zachowywanie się jak najmniej podobnie do Jung Hoseoka. Przemieszczałem się we własnym tempie, nie licząc się z otaczającymi mnie ludźmi. Zjadłem pikantne jedzenie, którego zazwyczaj nie jadam i nawet nie podziękowałem, płacąc za rachunek. Nawet plułem na chodnik, gdy wokół nie było ludzi. 

Podążając za mapą z Internetu, dotarłem do sklepu, który miał się niedługo otworzyć. Znajdował się na pierwszym piętrze pasażu handlowego leżącego opodal liceum. Obok był sklep papierniczy i całodobowa knajpa z kimbapem. Jego lokalizacja była tak podobna do lokalizacji Two Star Burger w Songju, że aż niemal śmieszna. Rozejrzałem się dookoła, zastanawiając się, gdzie szukać mieszkania, jeśli miałbym się tutaj przeprowadzić i akurat w tamtym momencie na kogoś wpadłem.
– Prze... – zacząłem automatycznie przepraszać, ale zatrzymałem się w połowie słowa.  Specjalnie wytężyłem wzrok, spojrzałem na tę osobę i posłałem jej złowrogie spojrzenie. – Patrz, gdzie idziesz. 
Jung Hoseok w Hagok był egoistą, snobem, szaleńcem i dupkiem, który robił jedynie to, na co miał ochotę. 
Oszukiwałem się jedynie przez jakieś 5 sekund. 
– Hoseok hyung, prawda? 
Znałem tę twarz.

Jimin. 20 sierpnia 17 roku

To był słoneczny dzień. Niebo było niebieskie, a powietrze świeże. Z mamą i tatą wyjechaliśmy z domu samochodem. W środku grała wesoła muzyka, a ja otworzyłem tylne okno i wystawiłem przez nie rękę. Z góry spadały żółte liście miłorzębu. Wystawiłem rękę, żeby jakiegoś złapać, ale mi się nie udało. Mama odwróciła się i powiedziała 
– Jimin, zrobisz sobie krzywdę. Jak wtedy wystąpisz na scenie?
Wszedłem na scenę. Nad moją głową jasno świeciły reflektory. Podłoga drżała w rytm muzyki. Tańczyłem wśród moich znajomych. Wszyscy podnieśliśmy się do góry a następnie opadliśmy, po czym obróciliśmy się w lewo i spojrzeliśmy na siebie. Wszystkim nam brakowało tchu, ale wciąż patrzyliśmy na siebie z uśmiechem. Ludzie bili gromkie brawa. Ruszyliśmy w kierunku publiczności i się ukłoniliśmy. Z dala widziałem rodziców, którzy stali i klaskali. Uśmiechnęli się, gdy mnie zobaczyli. 

Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem sufit szpitalnej sali. Łzy napłynęły mi do oczu. Wiedziałem, że to sen, ale nie chciałem się budzić. Chciałem jeszcze przez chwilę  być otoczony przez aplauz,  pod liśćmi miłorzębu, ale ranek zawsze nadchodził, a sen zawsze znikał.

Jimin. 18 lipca 22 rok 

Zabijałem czas, przechadzając się obok osiedlowego sklepu. Czasem uciekałem z lekcji, przeskakując przez mur gimnazjum Jeil Songju. Potem czekałem na hyungów w małym parku naprzeciwko osiedlowego sklepu. Rozejrzałem się dookoła. Dawno mnie tutaj nie było, ale miasto za wiele się nie zmieniło. Pamiętałem, że w tej okolicy mieszkał Yoongi i Jungkook. Zobaczyłem coś na kształt graffiti, zaglądając w alejkę po mojej prawej stronie. Wyglądało jak robota Taehyunga. Poszedłem bliżej. 

Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zatrzymałem się przed malunkiem. Była to czyjaś twarz. Namalowana szorstkimi, czarnymi liniami, w których nie było żadnego ciepła. Powiedziałem, „czyjaś”, ale wiedziałem, do kogo należała. To był Seokjin hyung. W momencie, w którym pomyślałem o hyungu, zobaczyłem też twarz innej osoby. Była to kompletnie inna twarz, ale obydwie wyglądały niemal identycznie. Miały takie same oczy. Oczy bez duszy. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, kogo muszę odnaleźć. 

Jimin. 12 sierpnia 22 roku 

Przytuliłem młodego, trzęsącego się „mnie”. Poczułem swoje mokre ciało i szybko bijące serce. 
– Poczekaj jeszcze trochę. Spotkasz dobrych przyjaciół, gdy trochę dorośniesz. Razem z nimi staniesz się lepszą osobą. Może wtedy będzie lepiej. Miej jeszcze trochę siły. – powiedziałem, jąkając się, po czym przytuliłem „mnie” jeszcze mocniej. W oczach zebrały mi się łzy. Nie potrafiłem ich powstrzymać i zacząłem płakać.

Jak wiele czasu minęło? Gdy otworzyłem oczy, młodszy „ja” zniknął. Wstałem, ocierając łzy i spojrzałem w niebo. Było jasne i bezchmurne, a okolicę ogarniała cisza. Z daleka widziałem wejście do Kwitnącego Arboretum. Po deszczu nie było śladu. 

Taehyung. 28 lutego 10 roku

Ktoś kucał przy markecie. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem hyunga. Bawił się z Dong-i. Pogłaskał go i dał mu coś, co wyglądało jak chleb. Złapaliśmy na chwilę kontakt wzrokowy, a potem zaskoczony spojrzałem przed siebie i szedłem dalej. Ukryłem się w jednej z alejek i wyglądałem.  Pomyślałem sobie Kurde, kto to? Sięgnąłem do kieszeni, dotykając reklamówki, w których miałem tosty z szynką. Kurde, a tak ciężko było je ukryć przed mamą…
– O, Taehyung.  Co robisz? Nie przyszedłeś pobawić się z Dong-im?
Podskoczyłem zaskoczony. To był właściciel marketu. Hyung, którego widziałem wcześniej podniósł głowę i na mnie spojrzał. Pomyślałem w duszy Wszystko przez tego starszego pana. Skoro i tak mnie znalazł to postanowiłem wyjść do tego hyunga. 
– Kim jesteś?
– Ja?  spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym, że nie wie jak odpowiedzieć.
 – Czemu bawisz się z Dong-im? 
Po chwili zapytałem ponownie, ale nie odpowiedział.
I w ten sposób zacząłem z nim rozmawiać. 
– Mój tata powiedział, że gdy zarobi dużo pieniędzy to przeprowadzimy się do dużego domu i pozwoli mi wychowywać szczeniaczka. Zabiorę Dong-i do siebie. Więc hyung, nawet nie rób sobie na niego ochoty. 
– Brzmi fajnie. – przytaknął. 
- Hyung, jesteś biedny? I dlatego nie możesz mieć szczeniaczka?
 Biedny? – odpowiedział, patrząc na mnie. – Nie mogę mieć szczeniaka. - dodał, potrząsając głową. 
– Poproś swojego tatę! Mama mi mówiła, że szybko wymiękają, jeśli się im marudzi.
Hyung jedynie potaknął i dalej głaskał Dong-i, po czym wymamrotał: 
– To musi być miłe.
– Więc hyung, kim jesteś? Jak masz na imię?” – spytałem raz jeszcze. Hyung odpowiedział nawet na mnie nie spoglądając:  
– Ja? Kim Seokjin. 

Taehyung. 23 lipca 22 roku

Weszliśmy do klasy.  W świetle latarki telefonu ukazały się stare stoły i zwinięte banery po festiwalu. Nieużywana klasa zdawała się coraz bardziej starzeć. Rozejrzałem się dookoła. Co tu się wydarzyło? Jimin przykucnął przy ścianie, a Yoongi hyung przysiadł na ławeczce pianina. Namjoon hyung napisał coś palcem na szybie. 
– Przypomina mi się liceum. – powiedział po dłuższej chwili. – Przez to, że jesteśmy tutaj wszyscy w nocy. 
– Liceum? Nie, dzięki. – odpowiedział Yoongi hyung z uśmieszkiem.
– Dlaczego świat tak wygląda? Przecież nie my go stworzyliśmy. Był już taki, gdy się urodziliśmy. Więc jak mamy w nim przetrwać bez żadnych narzędzi? – zapytał Namjoon hyung. 
– O, spójrzcie tutaj! – odezwał się Jimin, wstając. – Tutaj jest napisane imię ojca Seokjin hyunga. 
Wszyscy podeszliśmy do miejsca, które wskazywał Jimin. Ściana była bardzo pomazana, ale wśród tych gryzmołów widniało imię jednej osoby. Wszyscy skierowali na nie swoje latarki.  Jimin wskazał na inne imię
– To mężczyzna ze szpitala psychiatrycznego. – powiedział. – Ale nie znam reszty.
– Choi Gyuho, to ten mężczyzna, który zaginął, prawda? – Yoongi hyung wskazał na kolejne imię. Namjoon hyung przeczytał zdanie napisane pod tymi imionami. Tutaj się wszystko zaczęło.

Taehyung. 24 lipca 22 roku

Jak długo tam siedziałem? Widziałem kogoś wychodzącego z korytarza na 3. piętrze. Z tej odległości nie mogłem zobaczyć dokładnie twarzy, ale wyglądała na szczupłą kobietę w średnim wieku. Kobieta położyła obie ręce na balustradzie i spojrzała w dół na plac zabaw. Potem zapaliła papierosa. Płomień zapalniczki pojawił się i znikł. Dym papierosa rozproszył się w powietrzu wczesnego poranka. 

Spojrzałem na figurę kobiety zastygłej w bezruchu. Dookoła pojaśniało od blasku wschodzącego słońca. Kobieta wciąż tkwiła w tej samej pozycji, oparta o balustradę, wyglądając na zewnątrz,  dopalając papierosa i wyciągając kolejnego. 

„Czy ona też mnie zauważyła?” – pomyślałem. Mimo, że przez odległość moja twarz byłaby niewidoczna, zastanawiałem się co pomyślałaby, gdyby zobaczyła kogoś siedzącego na huśtawkach tak wcześnie rano. Mocniej chwyciłem huśtawkę rękoma i pewnie stanąłem na nogach, tak żeby tak nie skrzypiała. Żar papierosa wciąż się tlił. Wschodziło słońce. Kobieta, dotknięta pierwszymi promieniami słońca, dopaliła swojego ostatniego papierosa, potem obróciła się i zniknęła we wnętrzu budynku. Zacząłem liczyć drzwi jedne po drugich, zaczynając od lewej strony. 304, 305, 306…więc to były drzwi domu mojej mamy. 

Jungkook. 30 września 12 rok

Szedłem w stronę tłumu. Co się stało? Myślę, że pierwszy raz widziałem tyle ludzi w jednym miejscu, które nie jest wesołym miasteczkiem lub szkołą. Ich rozmowy były straszne. 
– Co to jest? Nie mogę tak żyć, boję się. – powiedział ktoś, przechodząc obok. Podszedłem bliżej, przepychając się między nogami ludzi. Bałem się, ale jednocześnie byłem ciekawy. 

To była ogromna dziura. Dziura wydrążona w ziemi. Ludzie nazywali to lejem krasowym. Podszedłem ciut bliżej. Chciałem zobaczyć, co znajdowało się w tej dziurze. Był środek dnia, a mimo to niczego nie widziałem. Dostrzegłem jedynie korzenie drzew i tego typu rzeczy wystające z ziemi, która się zapadła. Zrobiłem jeszcze jeden krok do przodu. 

– Uważaj! – krzyknął ktoś z tyłu. Czubek moich butów znalazł się nad dziurą, ziemia zaczęła się osuwać a ja straciłem równowagę. Cofnąłem się w zaskoczeniu. W tamtej chwili zobaczyłem w środku coś pobłyskującego. Jednym razem wyglądało to na światło, a innym jakby w środku tej dziury była kolejna dziura. 

Jungkook. 13 czerwca rok 22 

Miałem sen. W tym śnie unosiłem się nad moim szpitalnym łóżkiem i patrzyłem na drugiego mnie, który na nim leżał. Ten ja na łóżku spał. Temu mnie drgały powieki tak jakby coś mi się śniło, ale wtedy, bez żadnego uprzedzenia otworzyłem oczy i nasze spojrzenia się spotkały. 

W następnej chwili leżałem na szpitalnym łóżku. Śniła mi się noc wypadku. Przednie reflektory zamieniły się w księżyc, a potem w paciorkowate zielone i czerwone światła. Gdy otworzyłem oczy, w powietrzu unosił się drugi ja. Ten unoszący się ja spotkał się ze mną wzrokiem. Nasze spojrzenia się przecięły, a dwie świadomości odwróciły. Nieustannie przeskakiwałem od tego, którzy leżał na łóżku do tego, który unosił się w powietrzu. Proces ten zaczął przyspieszać. Kręciło mi się w głowie i miałem nudności. 

Obudziłem się z krzykiem. Moja pościel była przesiąknięta potem. Oddychałem płytko i zbierało mi się na wymioty. Nagle w myślach pojawiło mi się coś, o czym do tej pory nie pamiętałem. Czyjś głos. Dalsze życie będzie jeszcze bardziej bolesne od śmierci. Naprawdę chcesz dalej żyć?

Mama zawołała lekarza, by sprawdził mój stan. Lekarz powiedział, że szybko dochodzę do siebie, więc nie ma powodów do obaw. Że byłem posiniaczony i miałem złamania, ale nie prawie wcale nie wystąpiło krwawienie. Że miałem szczęście. Obróciłem się i zapytałem lekarza: 
– Kto mnie potrącił?

Jungkook. 3 sierpnia 22 roku 

– Co robisz? Czemu ich nie zabijasz? – przez czyjeś desperackie krzyki wróciłem do zmysłów. Rozgrywka wciąż trwała. 
– Przeciwnicy przed nami! – krzyknął ktoś. Chwyciłem za myszkę i strzelałem jak opętany. Przeciwnicy, których zestrzeliłem, padali jak muchy. Używając myszki, rozejrzałem się po mapie. Przez środek mapy przechodziły tory, a po ich obydwóch stronach rozciągały się duże, metalowe kontenery. Wyglądało to identycznie jak miasto kontenerów w Songju. 

Zmieniłem broń na karabin maszynowy, który strzelał bez przeładowywania. W oddali pojawił się przeciwnik w czarnej bandanie. Wycelowałem w niego, ale przez ułamek sekundy przypominał mi kogoś, kogo znałem. Wróg padł po jednym strzale. Strzelałem bez namysłu do każdego, kto się pojawił. Podświadomie zacząłem myśleć o hyungach. Zaśmiałem się. Tak w sumie myśląc to byli podobni. Pokonałem każdego z wrogów i przeszedłem dalej. Strzelałem do każdego, kto wychodził z kontenerów. Przez chwilę patrzyłem na jednego z leżących na ziemi. Czy to Namjoon hyung? –pomyślałem, ale wtedy dostałem kulkę w ramię. Rozejrzałem się za pomocą myszki i zobaczyłem przeciwnika, trzymającego broń. To był Seokjin hyung. Nagle zaczęło się we mnie gotować. 

źrodło: origamifirefly 
PL trans: Ayo, vipove, panciak @ CRUSHONYOU 
korekta: vipove, panciak @ CRUSHONYOU
Czytaj więcej »

Czy BTS mogą być „koreańskimi Beatlesami”? Jak teksty zespołu edukują przyszłe pokolenie | CRUSHONYOU

20200223

 Czy BTS mogą być „koreańskimi Beatlesami”? Jak teksty zespołu edukują przyszłe pokolenie 200221 | CRUSHONYOU



Gwiazdy K-popu powróciły na rynek z siódmym albumem, który rozszerza jeden z najbogatszych i najbardziej złożonych muzycznych światów.

BTS nie muszą być niczym więcej i mogą poprzestać na byciu przystojnymi. Głównie regresywna konwencja zakłada, że boysbandy uwielbiane są głównie przez nastolatki i że są jedynie komercyjnym podmiotem mającym się przekładać na sprzedane bilety i fanowskie dodatki, a estetyka nie pozwala przebić się jakiejkolwiek innej istocie.

Ale BTS, wiodący k-popowi artyści i pierwsi, którzy przebili się do wszechobecnej popkultury Zachodu, zawsze chcieli sięgać po więcej. Z frustracji i niepisanych zasad K-popu, które oryginalnie skupiały się na choreografiach ćwiczonych jak musztra, wizualnej perfekcji i blasku, narodził się zespół uformowany przez tekściarza i producenta Bang Si-hyuka.

Jednak wiele z najmocniejszych tekstów BTS zakorzenionych jest w uczuciach niepewności, niepokoju i nieprzerwanej presji otoczenia. Uczucia te ugruntowały znaczną część treści oferowanej przez zespół na przestrzeni lat i w dalszym ciągu podsycają ich fandom. W rzadkim przypadku, jakim jest zachowanie równowagi w tak lukratywnym przedsięwzięciu, BTS wciąż odznaczają się szczerością zwykłych, szarych ludzi. Ich nowy album, Map of the Soul: 7, wydaje się to tylko potwierdzać.   

Kilkanaście minut po wydaniu albumu fandom zaczął już analizować jego przekaz, a także wizualną oprawę nowego singla. Tatuaż na twarzy V, jednego z członków zespołu, który brzmi „The shadow like me” (T/N: Cień taki jak ja), kontynuuje znany już motyw BTS, który traktuje o odnalezieniu tymczasowego ukojenia w mroku. Z drugiej strony piosenka 00:00 (Zero O’Clock) można interpretować jako emocjonalny reset zespołu, ponieważ skupia się na symbolicznym przewróceniu strony i zażegnaniu traumy.

W tym samym czasie niektórzy fani spekulują, że zespół zmaga się z mroczną otchłanią, która pojawia się w jednej z wersji zdjęć konceptowych albumu. Kolejna wersja ukazuje zespół na uczucie w stylu Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinciego, co może symbolizować dekadentyzm lub chwilowe zawieszenie między Niebem a Piekłem. Jeszcze inne teorie cytowały Guillaume'a Apollinaire'a, jednego z przedstawicieli poetyckiej awangardy, lub odwoływały się do sztuki Anisha Kapoora.

Zdjęcie konceptowe albumu oparte na motywie Ostatniej Wieczerzy 

Tak wzniosłe teoretyzowanie nie jest żadnym zaskoczeniem dla wieloletnich fanów BTS, którzy od zawsze ucieleśniali myśl zespołu. Teksty zespołu regularnie dotykają polityki i stanowią społeczny komentarz. Wiele z lokalnych odwołań zespołu, przynajmniej na początku, wynikała z ich statusu. BTS stawiali siebie jako tych słabszych w wielkiej machinie jaką jest K-pop, ale także w samym społeczeństwie Korei Południowej. Powracającym motywem są zatem nierówności pokoleniowe i zbyt wysokie oczekiwania wobec młodych ludzi.

Jednak w samym zespole tkwi coś więcej. Tak naprawdę BTS mają mniej wspólnego z zachodnimi grupami wykonującymi pop niż z rozbudowanymi serialami telewizyjnymi takimi jak Lost czy Westworld. Zespół zajmuje się także szerokim  storytellingiem opartym na tajemnicach i wielopoziomowych odniesieniach. Wciąż i bez końca analizowane „uniwersum BTS” to surrealistyczna i fantastyczna opowieść, która tworzy się na kanwie teledysków zespołu.

Obecnie istnieją tysiące stron fanowskich i wątków poświęconych interpretacji uniwersum, który ma swój początek w rozszerzonym teledysku z 2015 roku, a rozrasta się o książki, komiksy i nadchodzący serial. U jego podstaw leży trauma, która musi zostać przezwyciężona i jest dzielona przez fikcyjne postaci ucieleśniane przez członków zespołu. Jedna z nich podróżuje w czasie. Kolejna, możliwe, że nie żyje, a jeszcze inna walczy ze swoim zdrowiem psychicznym.

Uniwersum z czasem staje się coraz bardziej abstrakcyjne, ale nieustannie koncentruje się na koncepcie zwątpienia we własną osobę i założonych wcześniej personach. Silna zaznacza się także symbolika Ikara, podobnie jak motyw aniołów i idea wkraczania w cień, który wydaje się plamić kreatywność i radość. Wcielając się w różnorakie postacie i wyraźnie rozdzielając życie prywatne od publicznego, BTS byli w stanie uchwycić uczucia wcześniej nieosiągalne dla znacznej większości k-popowego przemysłu.

BTS na  62. ceremonii wręczenia nagród Grammy

Uniwersum przyczyniło się również do przemiany wielu fanów w mini-detektywów. Każde wydawnictwo, sesja zdjęciowa czy zwiastun promocyjny jest analizowany pod kątem wskazówek czy ukrytych wiadomości - podobnie jak współczesne serie komiksów.

W ostatnich miesiącach zespół poszedł o krok dalej, uruchamiając projekt złożony z instalacji prezentowanych w różnych miejscach na świecie – między innymi w Londynie, Nowym Jorku czy Berlinie. Całość ma za zadanie przybliżyć odbiorcom sztukę współczesną. Ma to sens -  grupa ma swoich teledyskach często skomplikowane klatki, często inspirowane obrazami bądź taż sami jej członkowie wchodzą w interakcje ze sztuką.

Odpowiedź na projekt o nazwie Connect, BTS była imponująca. Świat sztuki jest dość hermetyczny i samolubny – powiedział w tym miesiącu rzeźbiarz Sir Antony Gormley dla The Gurdian – a ci młodzi ludzie przybywają wraz z milionami fanów i tworzą pomost dla zupełnie nowej grupy odbiorców - nie sposób im tego odmówić?.

Podobnie nieobce jest dla nich sięganie po cytaty – filozofów, artystów czy poetów. Nowy singiel Black Swan jako badanie związku grupy ze sztuką i kreatywnością, otwiera zdanie tancerki, Marhty Graham. Zespół ukłonił się również w kierunku twórców takich jak Ursula K Le Guin, Herman Hesse czy Haruki Murakami, odwołując się w swoich tekstach do ich twórczości. Z kolei w wywiadach są często proszeni o to, by podzielili się książkami, które czytają oraz dostają pytania o to, jacy myśliciele zainspirowali ich prace.

ARMY dołożą wielkich starań, by podkreślić, że fandom BTS jest różnorodny – przekracza granice wieku, płci i seksualności. Młodzi Brytyjczycy potrafią śpiewać perfekcyjnie po koreańsku, a fani w średnim wieku potrafią dogadywać się z ludźmi z całego świata, należącymi do różnych grup wiekowych i różnych środowisk.

Mimo to większość fandomu stanowią młodzi ludzie i tym kontekście inwestowanie w zasoby takie jak sztuka, literatura czy edukacja jest niesamowite. Wprowadzenie ich do swojej twórczości i dostarczanie fanom form wyrazu ekspresji i kreatywności zwykle będącej poza zasięgiem, zasługuje na gromkie brawa.

Jest to o tyle ważne, że BTS wcale nie musieli tego robić. Jeśli z historii boysbandów można wyciągnąć wnioski, to jednym z nich będzie to, że pocieszające teksty, ładne twarze i okazjonalne pojawianie się na portalach plotkarskich są wystarczające, by coś po sobie zostawić. BTS już w tym momencie biją wszelkie rekordy, ale na nich nie poprzestają. Mają wysokie ambicje i dążą bycia jeszcze bardziej ciekawym boysbandem niż grupy, które były przed nimi.  

W ubiegłym roku zespół zaprzeczył twierdzeniu, że są „koreańskimi Beatlesami” – być może nimi nie są, ale z pewnością mają podobne DNA.

Źródło: https://www.telegraph.co.uk/music/what-to-listen-to/bts-map-soul-7-meaning-mythology-references/
PL trans: panciak @ CRUSHONYOU 
Czytaj więcej »

Światowi mistrzowie dojrzewają i przeglądają swoją już ogromną spuściznę | CRUSHONYOU

20200222

Światowi mistrzowie dojrzewają i przeglądają swoją już ogromną spuściznę | CRUSHONYOU


Ten album jest pełen wielkich idei, mocnych przekonań i niestrzeżonych emocji, wyprodukowany przez zespół, który ma pełne prawo do dumy ze swojej wędrówki. 

Życie, wg austriackiego filozofa Rudolfa Steinera, toczy się w siedmioletnich cyklach. Rodzisz się całkowicie zależny, zanim zaczynasz odnajdywać swoje własne poczucie indywidualności, dorastasz i wchodzisz w okres dojrzewania, zaczynają buzować hormony i przechodzisz całą masę nastoletnich dramatów (brzmi znajom, co?) Następnie dojrzewasz emocjonalnie, zaczynasz zmagać się ze swoim ego, stajesz się odpowiedzialną dorosłą osobą i patrzysz na świat przez szerszy wizjer. I tak dalej przez resztę życia! 

Zatem ma sens, że najnowszy album BTS ‘Map Of The Soul: 7’ rzuca okiem na minione siedem lat. Wszyscy członkowie są już w tej końcowej fazie, a rok 2020 wyznacza ich siódmą rocznicę. Podobnie jak na albumie ‘Map Of The Soul: Persona’ z 2019 (pięć utworów z tej płyty pojawia się również na najnowszej), opierają się na dziełach innego psychologa Carla Junga, aby luźno stworzyć konwersację na temat akceptacji tego kim naprawdę jesteś, twoich niedoskonałości itd.

Po zachętach poprzez serię 'Love Yourself' do pokochania siebie, ‘7’ służy jako głębsza medytacja nad ścieżką BTS ku samo-akceptacji. Na początku, ‘Intro: Persona’ podważa ten wizerunek, który pokazujemy  światu, po czym w ‘Interlude: Shadow’ Suga zwraca się to tych aspektów nas, które ukrywamy przed innymi. Utwór z emo-rapem zmaga się z efektami potęgowanej przez sukces niepewności, a w całkiem nowej zwrotce wzmocnionej melancholijnym brzdąkaniem gitary, raper beszta samego siebie: “Uśmiechnij się, czemu się wahasz?/ Nie tego sobie życzyłeś?" W końcu, w ‘Outro: Ego’, J-hope podmienia typowy scenariusz, który przedstawia ego jako negatywny koncept, z pogodnym afro-popem, relacjonując swoją podróż od Jung Hoseoka z Gwangju do jego alter-ego, światowej sławy rapera, radośnie i pewnie wnioskując, "po prostu ufam sobie."



Zanim było wiadomo coś więcej na temat ‘7’, fani podejrzewali, że czwarty koreański album BTS będzie przepełniony bólem i cierpieniem oraz teoretyzowali, że będzie kontynuacją teorii o mapie duszy Junga i wędrówce do ich cieni. Choć ukazano mrok na kilka sposobów (np. ‘Interlude: Shadow’, oparte na lęku ‘Black Swan’ czy ‘Louder Than Bombs’ we współpracy z Troyem Sivanem), dzieło jest rozpędem ku sile, jak wyjaśniają prace Jung, potwierdzającej, że twój cień to jedyna droga ku dotarcia do twojego prawdziwego ja. 

‘Black Swan’ staje się prowokujące względem lęku odnośnie utracenia pasji do muzyki, a ‘Louder Than Bombs’ wyszczególnia konsekwencje przysłuchiwania się historiom ludzi z całego świata na temat ich bólu (“Twój wyciszony smutek mną wstrząsa/ Na moim spokojnym morzu wznosi się fala") Ale tak samo jak wzrasta dudnienie elektro-popu w utworze, tak samo dzieje się z determinacją grupy, która w ostatnim refrenie deklaruje: “Śpiewamy głośniej niż bomby / Obiecujemy sobie i wam / Jakiekolwiek fale nas przygniotą / Zawsze będziemy śpiewać dla Was." 

Idea kryjąca się za ‘7’ pokazuje, że nie jest zaskoczeniem iż ten album jest bardzo osobisty. Każdy z osobna ma szansę na refleksję nad swoim życiem. W "Filter", które skłania się ku latynoskim rytmom stworzonym dla jego płynnych ruchów, Jimin przedstawia siebie jako wszechstronną postać, która może lśnić w każdej roli. "Mogę być twoim dżinem /A może Alladynem?", sugeruje żartobliwie. "Będę kim zechcesz." 

Poprzez drżące R&B w ‘My Time’, Jungkook wyraża uznanie dla swojego zaczarowanego życia jako członka najpopularniejszego zespołu na świecie, ale kwestionuje normalne doświadczenia młodości, którą musiał poświęcić (jest najmłodszy w grupie, zadebiutował w wieku 15 lat). “Czuję, że wydoroślałem szybciej niż inni," zaczyna, dodając: "Szaleję na całym świecie, stworzyłem własną loterię / Ale czy to nie za szybko? Ślady po tym co mnie ominęło."



V wykorzystuje swój czas by przemówić do swojego ja z przeszłości w gitarowym utworze ‘Inner Child’, zapewniając wspomnienia młodego V, że ciężkie chwile ustaną. "Stałem się gwiazdami odbitymi w twoich oczach / Jesteś moim chłopcem," śpiewa z czułością “Zmienimy się." Umiejscowiony jest w środku serii 4 piosenek, przy których ‘7’ sięga emocjonalnego szczytu (i okazyjnie poluzowuje się w nieco tandetne dźwiękowo terytorium), a kończy się ona utworem 'Moon' - odą Jina do fanów, ARMY. 

Znany jako jeden z tych członków BTS, który na zewnątrz  ukazuje się jako pewny siebie i radosny, sugerował już w przeszłości, że jest to zaledwie persona, której używa aby ukryć swoje troski i dać siłę kolegom z zespołu. Ponownie robi tutaj aluzję, kiedy śpiewa: “Wszyscy mówią mi, że jestem piękny / Ale moje morze jest całe czarne." Dalej dodaje: “Nagle myślę, czy wy też patrzycie na mnie" Martwi mnie, czy odkryjecie moje bolące rany," i oferuje swoje wsparcie fanom, którzy "stali się jego powodem". 

’00:00 (Zero O’Clock)’ jest o tym "jak wszystko zeruje się o północy i rozpoczyna się nowy dzień". To delikatna oda, aby nie pozwolić dać się wciągnąć w znoje życia, a wers w refrenie "Będziecie szczęśliwi" służy jako mantra, która przybiera na sile ilekroć jest powtarzana. W międzyczasie Jimin i V, dobrali się w parę w radosnym ‘Friends’, dzieląc się historią przyjaźni z rodzaju tej najrzadziej spotykanej. “Cześć, mój ufoludku / Jesteśmy swoją wzajemną tajemnicą," śpiewa w pewnym momencie Jimin. 

Uczucia towarzyszące ‘7’’ manifestują nie tylko to co piękne. Są też takie jak ‘UGH!’, ognisty utwór raperski wypełniony strzałami z pistoletu, gdzie RM, Suga i J-hope łączą siły przeciwko światu  zdominowanemu przez wściekłość. “Czyjaś złość staje się czyimś życiem,"  Suga mądrze odnotowuje ból jaki towarzyszy byciu ofiarą złości anonimów w internecie. On i RM ponownie łączą siły w nieco luźniejszym kawałku ‘Respect’, badającym prawdziwe znaczenie tego słowa, które oni uważają za nadużywane w dzisiejszym społeczeństwie. 

‘7’ pojawia się po najdłuższej przerwie między wydawnictwami BTS (w sumie 10 miesięcy), ale jako pełen wielkich idei, mocnych przekonań i niestrzeżonych emocji, był bardziej niż warty oczekiwania. W zeszłym miesiącu na czerwonym dywanie Grammy, J-hope powiedział do E!: “Po przesłuchaniu naszego nowego albumu i obejrzeniu występu, będziecie wiedzieć, że polubienie BTS było najlepszą decyzją w życiu." I jak się okazuje, nie mylił się. Za kolejne siedem lat z mistrzami świata!

Źródło: https://www.nme.com/reviews/bts-map-of-the-soul-7-album-review-on-2613123
PL trans: Gabi @ CRUSHONYOU 
Czytaj więcej »
Poprzednia strona Kolejna strona
Subskrybuj: Posty (Atom)

CRUSHONYOU

Jesteśmy teamem składającym się z 7 osób, który tłumaczy na język polski kontent BTS. Na tym blogu znajdziesz newsy, artykuły i wywiady.

방탄소년단 콘텐츠를 폴란드어로 번역하는 7인조 팀입니다. 여기는 뉴스, 기사, 인터뷰를 찾을 수 있습니다.
Więcej informacji
Tweets by crushonbts_

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwum

  • maj 2021 (1)
  • kwi 2021 (2)
  • mar 2021 (3)
  • lut 2021 (2)
  • sty 2021 (2)
  • gru 2020 (3)
  • lis 2020 (2)
  • paź 2020 (1)
  • wrz 2020 (3)
  • sie 2020 (3)
  • lip 2020 (1)
  • cze 2020 (2)
  • maj 2020 (6)
  • kwi 2020 (2)
  • mar 2020 (4)
  • lut 2020 (4)
  • sty 2020 (4)
  • gru 2019 (2)
  • lis 2019 (2)
  • paź 2019 (2)
  • wrz 2019 (1)
  • sie 2019 (10)
  • lip 2019 (10)
  • maj 2019 (1)
  • kwi 2019 (4)
  • mar 2019 (5)
  • lut 2019 (3)
  • sty 2019 (4)
  • gru 2018 (1)
  • lis 2018 (2)
  • paź 2018 (3)
  • wrz 2018 (2)
  • sie 2018 (6)
  • lip 2018 (1)
  • cze 2018 (5)
  • maj 2018 (14)
  • kwi 2018 (10)
  • mar 2018 (10)
  • lut 2018 (17)
  • sty 2018 (7)
  • gru 2017 (13)
  • lis 2017 (19)
  • paź 2017 (19)
  • wrz 2017 (54)
  • sie 2017 (10)
© CRUSHONYOU • Theme by Maira G. Studio